Marek Stachowski
- kompozytor
- pedagog
- rektor Akademii Muzycznej w Krakowie
- absolwent naszej szkoły – rok szkolny 1953/54
Kompozytor, humanista, erudyta, wybitny talent, nauczyciel akademicki, rektor, kolega ze studiów, przyjaciel, dowcipniś. Z takim Markiem Stachowskim mogłam mieć kontakt.
Zaczęło się od studiów w krakowskiej PWSM w latach 1963 – 1968, a na początku – od małej wpadki. Marek mianowicie spóźnił się na egzamin wstępny chyba dwie godziny. Ówczesna Pani Dziekan Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki – wspaniała Profesor Maria Dziewulska z właściwą sobie kulturą, a i z wyrozumiałością pozwoliła (wówczas to było możliwe) na nadgonienie spóźnienia. Przygoda ta nie przeszkodziła Markowi w dostaniu się do klasy kompozycji Krzysztofa Pendereckiego, o czym marzył, i w otrzymaniu najwyższej punktacji. I tak już zostało – był zawsze najlepszy w naszym gronie.
Wspólne studia, początki pracy w uczelni, życie towarzyskie, wspólne wakacje Stachowskich z Maleckimi. Dużo tego było.
Czas rektorstwa prof. dr h.c. Krzysztofa Pendereckiego, czas rozkwitu Akademii, stał się zarazem szansą dla realizacji młodzieńczych, jak się okazuje ważnych pomysłów i idei. Krystalizacja tzw. „Krakowskiej Szkoły Kompozytorskiej”, a w ślad za tym – krystalizacja „Krakowskiej Szkoły Teoretycznej” – to działo się przy istotnym udziale Marka, idącego w szybkim tempie po stopniach kariery akademickiej, zarazem sprawującego kolejne funkcje kierownicze: dziekaństwo, prorektorstwo i kilka kadencji Rektora Stachowskiego. Był wielkim, niezapomnianym rektorem, a pełnienie przeze mnie w tym czasie funkcji prorektora stało się kolejnym etapem naszej bliskiej współpracy. W kierowaniu uczelnią łączył szerokie horyzonty artystyczne i klasę wielkiego humanisty z prostotą i bezpośredniością w relacjach międzyludzkich, zarówno wśród pracowników jak studentów. Posiadał umiejętność odróżniania rzeczy i spraw istotnych, ważnych artystycznie i naukowo od drugoplanowych, administracyjnych, biurokratycznych. Łączył poważanie dla wartości z krotochwilnym poczuciem humoru.
Był jednak przede wszystkim wybitnym kompozytorem, współtwórcą Polskiej Szkoły Kompozytorskiej, ale zarazem wyraźną indywidualnością. Jego droga twórcza wiodła, co oczywiste, od doświadczeń z awangardą (np. Neuzis II, Poeme sonore) przez dialog z neoklasycznym uporządkowaniem kształtowania formy (np. Divertimento, Sinfonietta) do pogłębionego wyrazu i głębi, piękna brzmienia, a poprzez to do silnej, poważnej ekspresji i ważkich przesłań (np. Miroir du Temps, Musique en quatre scènes na klarnet i kwartet smyczkowy, Z księgi nocy).
Teresa Malecka