Kazimierz Kaczor
Aktor teatralny i filmowy
- Teatr Stary w Krakowie (1965 – 1973)
- Teatr Współczesny w Warszawie (1973 – 1974)
- Teatr Powszechny w Warszawie (od 1974)
Moja Szkoła
Do szkoły muzycznej zapisała mnie mama. Podstawowy test ze słuchu i poczucia rytmu zdałem i zostałem zapisany do klasy skrzypiec w Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia w Krakowie na ul. Basztowej 23. Wszystko dla mnie było nowe i lekko ekscytujące, ale naturalnie najważniejsze były skrzypce! Pan profesor Władysław Syrewicz, okazał się przemiłym człowiekiem i co ważniejsze świetnym nauczycielem, tak że po niedługim czasie potrafiłem, co prawda niezbyt czysto, zagrać gamę. To było coś !
Po roku zostałem uczniem pana profesora Tadeusza Goneta, świetnego skrzypka, pana z wielką kulturą i eleganckim sposobem bycia oraz ogromną cierpliwością. Po pewnym czasie, gdy zacząłem wydobywać z instrumentu właściwe dźwięki, największą pochwałą dla mnie były słowa profesora „no…widać, że to wyćwiczyłeś…to teraz zagramy.” I brał altówkę, by zagrać ze mną w duecie. Cóż to było za przeżycie! Tak odkrywałem obszary umiłowanej przeze mnie do dzisiaj muzyki klasycznej, polskiej, włoskiej, francuskiej czy rosyjskiej. Dziękuję, profesorze. Naturalnie grałem też w orkiestrze symfonicznej Szkoły Muzycznej, w której po pewnym czasie zostałem pierwszym skrzypkiem, grałem też w orkiestrze szkolnej mojego III Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie, a ponieważ były to czasy budzącego się w Polsce jazzu nowoorleańskiego, poprosiłem Szkołę, abym jako instrument dodatkowy obok fortepianu mógł mieć trąbkę. Władze Szkoły wyraziły zgodę. I tak, pod okiem profesora Ludwika Lutaka, znakomitego trębacza, solisty Filharmonii, zacząłem zgłębiać tajemnice tego fascynującego instrumentu. A potem spotykaliśmy się wieczorami z kolegami i „jazzowaliśmy” do upadu. Ukończyłem szkołę kochając MUZYKĘ – od klasyki do jazzu, od jazzu do muzyki współczesnej.
W mojej pracy zawodowej, na scenie, parę razy przydarzyło mi się grać na skrzypcach, czy fortepianie lub trąbce, ale niech mi widownia wybaczy to „rzępolenie”, bo kto nie ćwiczy – ten nie ma wyników. Cudów nie ma. Wiedzą o tym wszyscy instrumentaliści. Natomiast znajomość podziałów rytmicznych, solfeż, podstawy harmonii, umiejętność zapisania, czy czytania nut do dzisiaj są mi niezwykle przydatne.
Dziękuję Ci mamo, że mnie właśnie do TEJ Szkoły przyprowadziłaś, dziękuję Wam kochani Profesorowie, dziękuję Szkoło.
Kazimierz Kaczor