Piotr Gryglaszewski
- doktor nauk technicznych
- wykładowca Politechniki Krakowskiej
Muzyka towarzyszy nam wszystkim, nie tylko jej twórcom, przez całe życie
Poproszony przez Panią Dyrektor Janinę Nowicką o wspomnienie o Szkole Muzycznej I stopnia w Krakowie, do której uczęszczałem w latach 1961–1969, mieszczącej się wówczas przy ul. Basztowej 23, odczułem niemałą konfuzję, bowiem moja przygoda z nauką gry na skrzypcach zakończyła się wraz z egzaminem kończącym szkołę. Cóż więc mogę napisać, wobec wspomnień innych absolwentów Szkoły, którzy są dziś wybitnymi artystami? Przyznać muszę szczerze, iż nie byłem ani szczególnie uzdolnionym, ani pracowitym uczniem, więc o kontynuacji nauki w szkole średniej i karierze zawodowego muzyka mowy nie było. I słusznie. Bo jeśli ma się być lub jest się artystą, to trzeba być najlepszym. Artysta, obojętnie czy muzyk, malarz, aktor czy pisarz, zawsze będzie miał poczucie niespełnienia, a nawet frustracji, gdy nie osiągnie najwyższego kunsztu w swej dziedzinie, ale też i uznania u słuchaczy, widzów, czy czytelników. Stąd mój racjonalny wybór pójścia inną drogą zawodową. Jednak moje ostatnie skrzypce, mimo iż od lat nie brane do ręki, nadal przechowuję.
Wybrałem „normalne” Liceum Ogólnokształcące i studia w Politechnice Krakowskiej, gdzie od wielu lat jestem nauczycielem akademickim w dziedzinie ochrony i inżynierii środowiska, ale też dzięki prestiżowemu wyróżnieniu DAAD i Aleksander von Humbolt-Stiftung miałem możliwość kilka lat pracować na uniwersytecie w Monachium. Pełniłem funkcje prodziekana, od kilku kadencji jestem członkiem Senatu Akademickiego. Moje pasje pozazawodowe, literatura historyczna, zaowocowały napisaniem i wydaniem kilku książek, ponoć interesujących, z historii regionalnej oraz historii i kultury dworu polskiego.
Siedem lat nauki gry na skrzypcach, ale też i poznania świata muzyki, nawet gdy nie kontynuowałem edukacji w tej dziedzinie, nie uważam za czas w dzieciństwie stracony. Prócz „rozumienia” muzyki, bez względu na to, co odczytujemy pod tym pojęciem, dały znacznie więcej – ubogacenie postrzegania otaczającego świata i wrażliwość na piękno. Muzyki słucham do dziś. Każdego gatunku, pod warunkiem, iż „dobra”. Pochwalić się mogę zapewne jedną z większych płytotek z koncertami skrzypcowymi (paręset tytułów, kilka tysięcy wykonań), a szczególne miejsce wśród nich zajmuje Koncert skrzypcowy D–dur Johannesa Brahmsa, którego różnych wykonań mam na płytach winylowych i CD, i wysłuchałem, i często do nich powracam, ponad 200 oraz komplet nagrań Fritza Kreislera zarejestrowanych jeszcze na woskowych wałkach.
Muzyka towarzyszy nam wszystkim, nie tylko jej twórcom, przez całe życie. Jest językiem uniwersalnym ponad językami werbalnymi. Jest przekazem emocji pomiędzy ludźmi, zatem rozwija nas w każdej dziedzinie. I to zawdzięczam Szkole, której z okazji pięknego jubileuszu, życzę dalszych sukcesów.
Piotr Gryglaszewski